niedziela, 2 marca 2014

Rozdział 3 - Idiot

      Poczułam mocny ból głowy i tyłka , a z samochodu wyszedł dosyć przystojny zielonooki mężczyzna z kapturem na głowie.Miał na sobie biała koszulkę, bluzę i czarne rurki z dziurami . Chłopak zobaczywszy mnie, wyciągną swoja rękę w moja stronę z propozycja pomocy. Odtrąciłam jego dłoń.
-nie! Dzięki !!- powiedziałam przez zęby i sama bez pomocy tego idioty wstałam, co spowodowało u niego chytry uśmieszek ...yhhh debil . Odwróciłam się i zaczęłam iść w kierunku tłumu.
-lepiej uważaj mała z takimi uliczkami. Jeszcze by cię ktoś porwał i uprowadził- po jego wypowiedzi zgrabnie odwróciłam się w jego stronę i pokazałam mu środkowy palec. Widziałam ,że był bardzo rozbawiony moją reakcją na jego słowa. Kolejny dowód na to ,że jest debilem. Odwróciłam się i dalej szłam przez siebie.
      Przeciskałam się między ludźmi by zobaczyć na co wszyscy się  tak patrzą. Nie , nie zaczęło mnie to interesować, po prostu uciekam przez tym chłopakiem, bo mam wrażenie jakby ciągle mnie obserwował.Po kilku minutach przepychania się, zobaczyłam bójkę dwóch chłopaków. Jeden z nich miał mnóstwo tatuaży , a jego twarz była ogarnięta nienawiścią. Po drugim było widać ,że nie chce z nim walczyć i ,że nie ma już na nic sił. Z jego twarzy płynęła krew a oczy miał już przymrużone, nie mogąc na to patrzeć odwróciłam głowę i zobaczyłam syrenę policyjną wyłaniającą się zza budynku.
-POLICJA !!- krzykną jeden ze zgromadzonych. Wszyscy zaczęli biec w różne kierunki, a ja nie wiedziałam co mam robić. Nagle przede mną pojawił się już mi znajomy czarny samochód. Chłopak otworzył drzwi od środka i krzykną "Wsiadaj". Wiedziałam ,że będę tego żałować , ale nie mogę dać się złapać policji. Po sekundzie przemyślenia wsiadłam do auta, a chłopak z całej siły wcisnął pedał gazu.
       Jechaliśmy bardzo szybko , aż trochę za szybko , zerknęłam na pomiar prędkości który wskazywał 160km/h. Zielonooki chyba zobaczył ,że się denerwuje dlatego zwolnił. Między nami ciągle panowała cisza , a on był bardzo skupiony na drodze. Był naprawdę przystojny. Na głowie miał burzę brązowych loków ,a jego usta były malinowego koloru. Nagle chłopak obrócił się w moim kierunku i nasze spojrzenia się spotkały, na co ja natychmiast odwróciłam wzrok, a na jego twarzy pojawił się cwany uśmieszek.
-Nie jesteś stąd. Prawda ? -powiedział dosyć poważnie i położył swoja rękę na moim kolanie.
-A co , nie wyglądam na tutejszą ?- odpowiedziałam pytaniem  i tak ruszyłam nogą ,że jego ręka spadła ze mnie, co spowodowało u niego uśmieszek.
-Wiesz - prysną śmiechem -zazwyczaj dziewczyny stąd nie wchodzą w ciemne uliczki i nie przychodzą na tą część miasta. Tu bywa niebezpiecznie –  mówił to tak jakby opowiadał horror małemu dziecku. Teraz ja się zaśmiałam. CHWILE , CHWILE jestem w samochodzie z człowiekiem którego znam od jakiejś godziny i nawet nie znam jego imienia .
- Jestem Harry – czy on czyta mi w myślach ?
- Emilly – odpowiedziałam. Na jego twarzy pojawił się uśmiech ,a ja przygryzłam wargę i wyciągnęłam z kieszeni spodni mojego iphona, by sprawdzić która godzina . 15.10 .
- cholera – powiedziałam na głos , a Harry spojrzał na mnie pytająco- musisz mnie zawieść do hotelu- podałam mu adres i resztę drogi przebyliśmy w ciszy.
        Byliśmy już pod pensjonatem , nie zbyt wiedziałam co teraz mam zrobić.
-Dzięki za to z .... policją i za odwiezienie – mówiłam to bardzo nieśmiało ,ale naprawdę nie wiedziałam jak mam się zachować. Zerknęłam na chłopaka i miałam już zamiar wychodzić , kiedy ktoś pociągnął mnie za nadgarstek i znajdowałam się kilka centymetrów od Harrego.
-Do zobaczenia mała – puścił mi oczko, a na jego twarzy pojawił się znowu ten jego cwany uśmieszek. Wyszłam z samochodu i po cichu weszłam do hotelu , po czym skierowałam się do swojego pokoju. Na dziś mam dosyć przygód!!

||ogłoszenia parafialne||
Jak wam się podoba , pierwsze spotkanie??
 Trochę pozmieniałam w bohaterach i mam nowe pomysły , ale ten rozdział mi się nie zbyt podoba .
Przepraszam za błędy .
Przypominam o zakładce "informowani".

CZYTASZ = KOMENTUJESZ :*

wtorek, 18 lutego 2014

Rozdział 2 - Unexpected Movement

Szłam korytarzem do swojego pokoju . Alice zakazała mi jutro iść na tą wycieczkę i powiedziała  ,że pieniądze za mój bilet pójdą na odkupienie tego wazonu. Oczywiście się zgodziłam , zresztą nie miałam innego wyboru.Cieszę się ,że wzięłam na siebie cała winę . Nie czuje się wcale winna czy coś takiego , jestem szczęśliwa gdy myślę ,że marzenia mojej przyjaciółki mogą się spełnić i to jeszcze dzięki mnie. Zanim się zorientowałam byłam już pod moim pokojem , pociągnęłam za klamkę i weszłam. W pokoju nikogo nie było, ale zauważyłam,że w łazience świeci się światło . Pewnie Hope postanowiła się umyć gdy mnie nie tak długo nie było. Usiadłam na łóżku zastanawiając się co jutro będę robić. Nie mam zamiaru jutro cały dzień siedzieć w hotelu, jestem przecież w Londynie , a nie w swoim domu gdzie całe dnie leże w łóżku. Mam tylko nadzieje ,że nikt mnie nie będzie pilnował i dam radę wymknąć się do miasta. Nagle z mojego główkowania wyrwał mnie dźwięk otwierających się drzwi i zza nich wyłoniła się Hope z ręcznikiem na głowie. Usiadła na swoim łóżku i zaczęłyśmy gadać o wszystkim i o niczym ,ona podziękowała mi za to co zrobiłam , ja opowiedziałam jej o moich planach na jutrzejszy dzień i wg. Rozmawiałyśmy jeszcze pół godz. i poszłam się myć , a potem spać.

Ze snu wybudziła mnie denerwująca muzyczka dobiegająca z telefonu Hope. Dziewczyna sięgnęła po urządzenie i wyłączyła je.
-trzeba wstawać – powiedziała Hope zaspanym głosem. Na jej słowa podniosłam swoje ciało w taki sposób,że teraz siedziałam, ale za długo nie wytrzymałam w takiej pozycji , bo przyciąganie łóżka okazało się silniejsze i znowu leżałam. Przyjaciółka widząc to zaśmiała się cicho, wstała i udała się do łazienki. Tak bardzo nie chce wstawać, ale trzeba. Wygramoliłam się z łóżka i skierowałam się w stronę mojej torby .Wyjęłam z niej ubranie i kosmetyczkę, położyłam je na łóżku i czekałam ,aż Hope wyjdzie z toalety. W tym czasie wzięłam komórkę i zaczęłam przeglądać takie strony jak Twitter i takie tam. Po pięciu minutach łazienka była już wolna . Wzięłam swoje rzeczy i skierowałam się do niej . Ubrałam się w to . Postawiłam dziś na bardziej pastelowe i lekkie kolory. Zrobiłam swój codzienny makijaż ,umyłam zęby i wyszłam z pomieszczenia .
-choć idziemy na śniadanie – przytaknęłam w odpowiedzi i obie ruszyłyśmy do stołówki

Gdy już każdy zjadł swój posiłek wszyscy zebrali się na korytarzu am się dość dziwnie,bo TYLKO ja jedna nie jadę na pierwszą wycieczkę. Nie wiem nawet czy powinnam tu być z nimi czy siedzieć u siebie w pokoju , ale przecież  muszę odprowadzić przyjaciółkę. Po chwili z pokoju wychowawców wyszła Alice i powiedziała,że autokar jest już otwarty .
-Emily! – opiekunka skierowała się w moją stronę – a ty pójdziesz ze mną. - powiedziała . Pożegnałam się z przyjaciółką i ruszyłam w stronę kobiety.
-pilnował cię będzie Pan Crins- Jest on tu z obsługi .My wrócimy ok godziny 16 na obiad . Nawet nie myśl o jakiś wybrykach-podkreśliła ostatnie do mnie wypowiedziane zdanie. Po czym kazała mi iść do swojego pokoju i ruszyła w stronę drzwi wejściowych. Zrobiłam jak kazała, ale po drodze wzięłam wizytówkę hotelu. Po wejściu do wspomnianego wcześniej pomieszczenia przygotowałam torebkę do wyjścia i założyłam swoje ulubione conversy . Operacje "wyślizg"czas zacząć .-ale orginalna nazwa -odezwał się głos w mojej głowie -weź się zamknij – odpowiedziałam . Wy tez tak czasem macie,że prowadzicie wewnętrzny konflikt z samą sobą , a czasem nawet poruszacie ustami i ludzie uważają was za jeszcze większych debili ?..

Zjeżdżałam właśnie windą na dół , ale tylko na 1 piętro . Po chwili wyszłam z niej i po cichu zaczęłam schodzić po schodach. Pan Crins był przy swoim wielkim biurku i oglądał jakaś gazetę. Cholera !! Wyciągnęłam wcześniej wziętą przeze mnie wizytówkę tego hotelu i komórkę. Wybrałam na telefonie numer na recepcje i wcisnęłam zieloną słuchawkę. Po kilku sekundach zaczął dzwonić jakiś telefon. Mężczyzna zamkną czasopismo i udał się do innego pokoju który znajdował się za recepcją . W tym czasie ja szybko , kucając skierowałam się w stronę drzwi . Gdy byłam już na świeżym powietrzu zmieszałam się w tłumy przechodniów tak by Mężczyzna nie mógł mnie zauważyć przez szybę .

Wychodziłam już chyba z 10 sklepu i nic ładnego nie znalazłam. Sięgnęłam po telefon by sprawdzić która godzina . Była 11.03  więc miałam jeszcze dużo czasu . Pogoda była dziś bardzo ładna , tylko czasem przelatywał lekki wiatr , który wywoływał u mnie gęsią skórkę.Nie chciało mi się chodzić już po sklepach wiec postanowiłam zrobić sobie dłuższy spacerek. Po kilkunastu minutach przede mną pojawiła się gromada ludzi. Wszyscy przyglądali się jakimś chłopakom. Niezbyt interesowało mnie te zbiorowisko ,więc chcąc ominąć ten tłum skręciłam w jakąś poboczna drużkę. Przechodziłam obok jakiegoś czarnego samochodu , kiedy nagle drzwi się otworzyły ,a ja poczułam mocny ból począwszy na brzuchu do ud i upadłam na chodnik .



|Ogłoszenia Parafialne|

Jest rozdział 2 . Przepraszam za wszystkie błędy :)
Mam nadzieje ,że się wam podoba , na razie jest tylko wprowadzenie , ale zaraz się wszystko zacznie :)
Wszystkie komentarze są mile widziane :D

CZYTASZ = KOMENTUJESZ :*

sobota, 8 lutego 2014

Rozdział 1 - Accident

Emilly:
Obudziłam się pod wpływem jakiegoś silnego szarpnięcia. Po mału otworzyłam oczy i spojżałam na Hope, która chyba coś do mnie mówiła bo poruszała ustami . Chwila mineła i zaczełam łapać rzeczywistość
- wstawaj śpiochu !,już jesteśmy prawie na miejscu- popatrzyłam na nią jeszcze z zaspanymi oczami i lekko się uśmiechnełam. Odwruciłam się w stronę okna i zobaczyłam piękne budynki i wszystko było takie ... no nie doopisania. Bardzo wysokie wierzowce, pełno ludzi. Poczułam się tak jakby właśnie spełniły się moje najskrytrze marzenia. Może dlatego że jednym z moich marzeń było pojechanie do Londynu. Tak pogrążyłam się w swoich przemyśleniach ,że nie zauważyłam że się zatrzymaliśmy.
- Cisza !-krzykneła pani ,która jak się nie myle miałą być naszą opiekunką- Teraz wychodzimy, weście wszystkie swoje rzeczy i zostawcie po sobie porządek !
-ok.. - wszyscy powiedzieli jakby razem - szybko wstałam spakowałam wszystkie swoje rzeczy do torebki i razem z Hope wyszliśmy z autokaru. Przed sobą zobaczyłam taki sobie hotel ,w wkórym mieliśmy pewnie spędzić większośc czasu z tych 2 tygodni . Uśmiechnełam się w duchu na myśl ,że w tym budynku będzie większość moich odpałów z Hope. Poczułam lekkie zaczepnięcie , odwruciłąm się i zobaczyłam że pan kierowca otwiera bagarznik. Jeśli można to tak nazwać, a dobra nie ważne . Wszyscy na hama prubowali dostać się do swoich torb. Wreszcie i ja się dopchałam i wiełam swoją waliskę. Teraz chciałam jak najszybciej od tej gromady ludzi oddalić, więc pośpiesznym krokiem wyszłam z tego harmideru . Taak to są minusy każdej koloni . Ponownie stanełam przed "naszym" budynkiem i zanim się obejrzałam obok mnie była już moja przyjaciółka
-już myślałam ,że się zgubiłaś w tej zgraji ludzi - powiedziałam ,śmiejąc się jednoczeście. Ona też się zasmiała i gdy miała zacząć coś mówić, ale przerwała jej nasza wychowawczyni.
- A teraz dobieżcie się w dwu lub trzy osobowe grupy -od razu złapałam Hope za nadgarstek i pociągnełam ją na sam koniec ludzi z naszego obozu. Dziewczyna była dosyć zaskoczona ale nic nie mówiłą,a ja wiedziałąm co robie. Przynajmniej mioałam nadzieje,że będzie tak jak mi się zdaje.
Po mału przesuwaliśmy się za kolonią w stronę pani która rozdaje kluczyki do pokoju. Doszła nasza kolej pani dała nam kluczyki i powiedziała ,że to 5 piętro . Od razu wsiadłyśmy do windy -bo przeciez nie będziemy zasuwać z walizkami na 5 piętro- Hope wcisneła liczbę"5" i czekaliśmy aż dojedziemy na góre . Winda się otworzyła a my już wzrokiem szukałyśmy liczby naszego pokoju na drzwiach. Hope podbiegła do drzwi na końcu korytarza i zawołał uśmiechnięta.
-Mam!
-ok trzymaj kluczyki - po tych słowach żuciłam jej daną rzecz i sama po mału szłam do pokoju. Tak szczerze boję się tam wejść , nie dlatego ,że mam jakąs fobie lub coś po prostu boję się stanu tego pomieszczenia. Po przekroczeniu probu drzwi muszę stwierdzić,że nawet ładny pokój .Były tu 2 łóżka obok siebie ,a tuż przy nich stały małe szaweczki na których znajdowały się lampki nocne. Ściany były beżowo-brązowe pościel była o podobnych kolorach.Weśłąm do łązienki. Nie jest zbyt duża ,ale akurat w sam raz .Po lewej stronie znajdowł się zlew a tuż przy nim prysznic przy którym stoi kibel/wychodek ,nie wiem jak to nazwać . Zawsze mam z tym problem ... Ok toaleta.
Wyszłam z niej i zobaczyłam Hope , która ciągnie swoją waliskę i staje obok mnie z wielkim bananem na twarzy.
-moje !-krzyknełam i rzuciłam się na "placka" jedno z łóżek, które moim zdaniem jest leprze.
-no ej ! ja się tak nie bawię-powiedziała to z takim żalem jak te dzieci z piaskownicy, które nie dostały cukierka , albo zabawa im się niepodoba. Spojrzałam na nią gdy ona z założonymi rękoma usiadła na drugim łóżku. No normalnie jak dziecko ,które jeśli nie dostanie cukierka obraża się na cały świat. hahaha.
- oj przeżyjesz !- powiedziałąm ze śmiechem w głosie i rzuciłam ją poduszką. Na co ona zrobiłą zdziwioną minę i mi oddała . I tak biłyśmy się poduszkami chyba przez 10 min. Usiadłam na swoim łóżku i zaczełam po mału rospakowywać niektóre rzeczy w zalizki. Z tego co zauwarzyłam moja przyjaciółka zaczeła robić to samo, nucąć przy tym piosenkę Rock Me" One Direction. Dołączyłam do niej i zajełąm się torbą . Tak szczerze lubię One Direction i szanuje chłopaków ,ale nie jestem z tych faneczek co wiedzą o nich dosłownie wszystko i śledzą każdy ich ruch. Nagle z moich przemyśleń wybiła mnie Hope
- a czemu nas na sam koniec kolejki zaprowadziłaś gdy były wyznaczane pokoje?-brzmiała dosyć poważnie pytając o to . Tak szczerze to myślałam ,że się domyśli ,ale ok
- chodzi o to,że pokoje wyznaczane są od dołu do góry.Tak?-przytakneła-A opiekunowie mają je zawsze na dole. Więc nie wiem jak ty ,ale ja wolałambym być jak najdalej ludzi ,którzy mogą cię opieprzyć za to,że jesteś za głośno czy coś..-powiedziałam z cała pewnością siebie,żeby pokazać że to nie ja zawsze muszę być tą głupią blondynką. Choć kocham robic z siebie idiotę i rozśmieszać ludzi wraz ze sobą
- aha -zajażyła chyba o co chodzi bo przedłużała każdą literę tego słowa-weś popraw tą poduszkę i choć rozejrzymy się po tym hotelu-zaproponowała. Położyłam poduszkę w raz z kocem ( który tez leżał na ziemi po naszej bitwie )na łóżko. Wstałam i poszłam za dziewczyną.
W środku tego hotelu na prawdę było ślicznie, wszystko było ładnie ozdobione , pełno obrazów na ścianach, co na prawdę mi się podobało . Gdy weszłyśmy do holu zobaczyliśmy prawie całą naszą kolonię. Karzdy patrzył na dosyć młodą kobiętę,która prosiła o ciszę.
-Nazywam się Alice, mam 22 lata i bedę waszą opiekunką przez najbliższę 2 tygodnie-powiedziała z uśmiechem na twarzy- O godzinie 16 będzie "obiado kolacja", do tego czasu możecie się rozpakować ,poznać i takie tam .Cisza nocna obowiązuje o 22 w nocy . Na obiedzie powiem wam jak będzie wyglądał jutrzejszy dzień- oznajmiła nam i zaczeła się oddalać do swojego pokoju..chyba.

W pokoju gadałam trochę z Hope i powiedziała mi że nie może się doczekać kiedy pojedziemy do 1 z muzeum -nazwy nie pamiętam z jej opowieści-bo na tej ulicy gdzie znajduje się te muzeum mieszka jej idol . Ja też bym bardzo chciała by zobaczyła swojego idola. Tyle mi o tym mówiła . Była bym bardzo szczęśliwa gdyby jej marzenie się spełniło. Zerknełam na zegarek . Dochodziła 16.00 godzina .Zeszłyśmy na dół i zajesliśmu miejsce przy jednym ze stołów .
Po zjedzeniu obiadu wszyscy czekaliśmy na Alice. Kobieta powiedziała nam ,że jutwo jedziemy do tego muzeum do którego moja przyjaciółka chce iść. Widziałam ,że jest mega szcześliwa .Wszyscy zaczeli się rozchodzić po dosyć długiej przemowie kiedy mamy być na śniadanie, o której mamy wstać i takie tak ..,więc i my ruszuliśmy w stronę naszego pokoju. Gdy winda się otworzyła , weszłyśmy do niej i nacisneliśmy dany przycisk. Po chwili juz byliśmy na górze. Pierwsza wyszła Hope i nie zauwarzyła starszego mężczyznę w stroju roboczym, stojącego na drabinie ,trzymającego coś w rękach. Dziewczyna zachaczyła o drabine tak ,że mężczyzna stracił równowagę i upuścił szklany przedniot na podłogę. Skuliłam się słysząc trzask rozbijającego się szkła . Wszędzie były kawałki szkła , udało mi śie pokonać drogę do Hope by spytać się czy nic jej nie jest. Ona pokiwała głową na znak ,że jest ok. Odwruciłam się i zobaczyłam kierowniczke hotelu i Alice
- czyja to sprawka? Co się tu stało ? To była najcenniejsza rzecz w tym hotelu- powiedziała z załamaniem w głosie kierowniczka
- no cóż nie mam wyjścia..-zaczeła mówić nasza opiekunka- Ta która to zrobiła nie jedzie jutro na wycieczkę tylko zostaje w hotelu- po tych słowach spojżałam z żalem na Hope i widziałam jak powstrzymuje się od płaczu.
- która z was to zrobiła ? -zapytała zdenerwowana Alice.
-no wiec ..... to – zaczeła mówić Hope. Ale nie.... to nie może tak być !!
- to moja wina - nagle wzrok wszystkich padł na mnie -wybiegałam z windy i niechcący potrąciłam drabinę – popatrzyłam na Hope ,która wydawała się zaskoczona tym co zrobiłam ,ale widziałam w jej oczach wdzięczność

-A więc Emily pójdziesz z nami – powiedziały dwie kobiety stojące przede mną i ruszyły w stronę schodów.


|Ogłoszenia parafialne|

Jest pierwszy rozdział !! xd 
Z góry przepraszam za wszystkie błędy 
Bardzo proszę o komentarze :P


poniedziałek, 3 lutego 2014

Prolog

Ludzie myślą ,że gdy spełnią marzenie życie nagle staje przed nim otworem.., z resztą tez tak myślałam , można powiedzieć ,że moje życie przez ten krótki okres było bajką o księżniczce w zamku z księciem. Ale każda bajka musi się przecież kiedyś kończyć . Gdy wszystko się układa jedna rzecz lub jedno coś może zniszczyć wam dokładnie wszystko . A co najgorsze nic nie możesz z tym zrobić. Teraz już chyba nic nie ma znaczenia , choć serce wciąż bije jak szalone . Kiedyś oszukiwali ,że wszystko będzie dobrze, gratulowali za to co osiągnęłaś ,ale ty po chwili stwierdzasz,że to nie ma żadnego znaczenia. Miłość wcale nie uczy człowieka latać , uczy go spadać , a gdy go już nauczy to go puszcza i spadasz i spadasz , aż znajdujesz się tu gdzie teraz ja , sama , pośród szumiącego lasu nad przepaścią. To niby takie proste zrobić jeden krok do przodu i to wszystko skończyć ... trochę za łatwe, ale czy ja zawsze w życiu muszę mieć jakieś przeszkody?! Przez całe swoje życie mam same trudności z sobą ,z rodziną . Ja nie umiem już dłużej ! Cały lód na którym pewnie stąpałam nagle zamienił się w wodę , a ja spadłam na samo dno tego wielkiego oceanu , który zwie się życiem . Z miłości leczy tylko śmierć , a ja nie chcę być chora. Chcę się z tego uleczyć.
 Ja nie mogę !!
 Przepraszam!


|Ogłoszenia parafialne|

A więc jest prolog.  Jak się wam podoba ?? Ja uważam ,że nie jest najgorszy xd . Przepraszam za błędy. Każdy kto chcę być informowany, niech zostawi kom. ze swoją nazwą na tt w zakładce "informowani"
Bardzo proszę o komentarze !!