Emilly:
Obudziłam się pod wpływem
jakiegoś silnego szarpnięcia. Po mału otworzyłam oczy i spojżałam
na Hope, która chyba coś do mnie mówiła bo poruszała ustami .
Chwila mineła i zaczełam łapać rzeczywistość
- wstawaj śpiochu !,już
jesteśmy prawie na miejscu- popatrzyłam na nią jeszcze z zaspanymi
oczami i lekko się uśmiechnełam. Odwruciłam się w stronę okna i
zobaczyłam piękne budynki i wszystko było takie ... no nie
doopisania. Bardzo wysokie wierzowce, pełno ludzi. Poczułam się
tak jakby właśnie spełniły się moje najskrytrze marzenia. Może
dlatego że jednym z moich marzeń było pojechanie do Londynu. Tak
pogrążyłam się w swoich przemyśleniach ,że nie zauważyłam że
się zatrzymaliśmy.
- Cisza !-krzykneła pani
,która jak się nie myle miałą być naszą opiekunką- Teraz
wychodzimy, weście wszystkie swoje rzeczy i zostawcie po sobie
porządek !
-ok.. - wszyscy powiedzieli
jakby razem - szybko wstałam spakowałam wszystkie swoje rzeczy do
torebki i razem z Hope wyszliśmy z autokaru. Przed sobą zobaczyłam
taki sobie hotel ,w wkórym mieliśmy pewnie spędzić większośc
czasu z tych 2 tygodni . Uśmiechnełam się w duchu na myśl ,że w
tym budynku będzie większość moich odpałów z Hope. Poczułam
lekkie zaczepnięcie , odwruciłąm się i zobaczyłam że pan
kierowca otwiera bagarznik. Jeśli można to tak nazwać, a dobra nie
ważne . Wszyscy na hama prubowali dostać się do swoich torb.
Wreszcie i ja się dopchałam i wiełam swoją waliskę. Teraz
chciałam jak najszybciej od tej gromady ludzi oddalić, więc
pośpiesznym krokiem wyszłam z tego harmideru . Taak to są minusy
każdej koloni . Ponownie stanełam przed "naszym"
budynkiem i zanim się obejrzałam obok mnie była już moja
przyjaciółka
-już myślałam ,że się
zgubiłaś w tej zgraji ludzi - powiedziałam ,śmiejąc się
jednoczeście. Ona też się zasmiała i gdy miała zacząć coś
mówić, ale przerwała jej nasza wychowawczyni.
- A teraz dobieżcie się w
dwu lub trzy osobowe grupy -od razu złapałam Hope za nadgarstek i
pociągnełam ją na sam koniec ludzi z naszego obozu. Dziewczyna
była dosyć zaskoczona ale nic nie mówiłą,a ja wiedziałąm co
robie. Przynajmniej mioałam nadzieje,że będzie tak jak mi się
zdaje.
Po mału przesuwaliśmy się
za kolonią w stronę pani która rozdaje kluczyki do pokoju. Doszła
nasza kolej pani dała nam kluczyki i powiedziała ,że to 5 piętro
. Od razu wsiadłyśmy do windy -bo przeciez nie będziemy zasuwać z
walizkami na 5 piętro- Hope wcisneła liczbę"5" i
czekaliśmy aż dojedziemy na góre . Winda się otworzyła a my już
wzrokiem szukałyśmy liczby naszego pokoju na drzwiach. Hope
podbiegła do drzwi na końcu korytarza i zawołał uśmiechnięta.
-Mam!
-ok trzymaj kluczyki - po
tych słowach żuciłam jej daną rzecz i sama po mału szłam do
pokoju. Tak szczerze boję się tam wejść , nie dlatego ,że mam
jakąs fobie lub coś po prostu boję się stanu tego pomieszczenia.
Po przekroczeniu probu drzwi muszę stwierdzić,że nawet ładny
pokój .Były tu 2 łóżka obok siebie ,a tuż przy nich stały małe
szaweczki na których znajdowały się lampki nocne. Ściany były
beżowo-brązowe pościel była o podobnych kolorach.Weśłąm do
łązienki. Nie jest zbyt duża ,ale akurat w sam raz .Po lewej
stronie znajdowł się zlew a tuż przy nim prysznic przy którym
stoi kibel/wychodek ,nie wiem jak to nazwać . Zawsze mam z tym
problem ... Ok toaleta.
Wyszłam z niej i zobaczyłam
Hope , która ciągnie swoją waliskę i staje obok mnie z wielkim
bananem na twarzy.
-moje !-krzyknełam i
rzuciłam się na "placka" jedno z łóżek, które moim
zdaniem jest leprze.
-no ej ! ja się tak nie
bawię-powiedziała to z takim żalem jak te dzieci z piaskownicy,
które nie dostały cukierka , albo zabawa im się niepodoba.
Spojrzałam na nią gdy ona z założonymi rękoma usiadła na drugim
łóżku. No normalnie jak dziecko ,które jeśli nie dostanie
cukierka obraża się na cały świat. hahaha.
- oj przeżyjesz !-
powiedziałąm ze śmiechem w głosie i rzuciłam ją poduszką. Na
co ona zrobiłą zdziwioną minę i mi oddała . I tak biłyśmy się
poduszkami chyba przez 10 min. Usiadłam na swoim łóżku i zaczełam
po mału rospakowywać niektóre rzeczy w zalizki. Z tego co
zauwarzyłam moja przyjaciółka zaczeła robić to samo, nucąć
przy tym piosenkę Rock Me" One Direction. Dołączyłam do niej
i zajełąm się torbą . Tak szczerze lubię One Direction i szanuje
chłopaków ,ale nie jestem z tych faneczek co wiedzą o nich
dosłownie wszystko i śledzą każdy ich ruch. Nagle z moich
przemyśleń wybiła mnie Hope
- a czemu nas na sam koniec
kolejki zaprowadziłaś gdy były wyznaczane pokoje?-brzmiała dosyć
poważnie pytając o to . Tak szczerze to myślałam ,że się
domyśli ,ale ok
- chodzi o to,że pokoje
wyznaczane są od dołu do góry.Tak?-przytakneła-A opiekunowie mają
je zawsze na dole. Więc nie wiem jak ty ,ale ja wolałambym być jak
najdalej ludzi ,którzy mogą cię opieprzyć za to,że jesteś za
głośno czy coś..-powiedziałam z cała pewnością siebie,żeby
pokazać że to nie ja zawsze muszę być tą głupią blondynką.
Choć kocham robic z siebie idiotę i rozśmieszać ludzi wraz ze
sobą
- aha -zajażyła chyba o co
chodzi bo przedłużała każdą literę tego słowa-weś popraw tą
poduszkę i choć rozejrzymy się po tym hotelu-zaproponowała.
Położyłam poduszkę w raz z kocem ( który tez leżał na ziemi po
naszej bitwie )na łóżko. Wstałam i poszłam za dziewczyną.
W środku tego hotelu na
prawdę było ślicznie, wszystko było ładnie ozdobione , pełno
obrazów na ścianach, co na prawdę mi się podobało . Gdy
weszłyśmy do holu zobaczyliśmy prawie całą naszą kolonię.
Karzdy patrzył na dosyć młodą kobiętę,która prosiła o ciszę.
-Nazywam się Alice, mam 22
lata i bedę waszą opiekunką przez najbliższę 2
tygodnie-powiedziała z uśmiechem na twarzy- O godzinie 16 będzie
"obiado kolacja", do tego czasu możecie się rozpakować
,poznać i takie tam .Cisza nocna obowiązuje o 22 w nocy . Na
obiedzie powiem wam jak będzie wyglądał jutrzejszy dzień-
oznajmiła nam i zaczeła się oddalać do swojego pokoju..chyba.
W pokoju gadałam trochę z
Hope i powiedziała mi że nie może się doczekać kiedy pojedziemy
do 1 z muzeum -nazwy nie pamiętam z jej opowieści-bo na tej ulicy
gdzie znajduje się te muzeum mieszka jej idol . Ja też bym bardzo
chciała by zobaczyła swojego idola. Tyle mi o tym mówiła . Była
bym bardzo szczęśliwa gdyby jej marzenie się spełniło. Zerknełam
na zegarek . Dochodziła 16.00 godzina .Zeszłyśmy na dół i
zajesliśmu miejsce przy jednym ze stołów .
Po zjedzeniu obiadu wszyscy
czekaliśmy na Alice. Kobieta powiedziała nam ,że jutwo jedziemy do
tego muzeum do którego moja przyjaciółka chce iść. Widziałam
,że jest mega szcześliwa .Wszyscy zaczeli się rozchodzić po dosyć
długiej przemowie kiedy mamy być na śniadanie, o której mamy
wstać i takie tak ..,więc i my ruszuliśmy w stronę naszego
pokoju. Gdy winda się otworzyła , weszłyśmy do niej i
nacisneliśmy dany przycisk. Po chwili juz byliśmy na górze.
Pierwsza wyszła Hope i nie zauwarzyła starszego mężczyznę w
stroju roboczym, stojącego na drabinie ,trzymającego coś w rękach.
Dziewczyna zachaczyła o drabine tak ,że mężczyzna stracił
równowagę i upuścił szklany przedniot na podłogę. Skuliłam się
słysząc trzask rozbijającego się szkła . Wszędzie były kawałki
szkła , udało mi śie pokonać drogę do Hope by spytać się czy
nic jej nie jest. Ona pokiwała głową na znak ,że jest ok.
Odwruciłam się i zobaczyłam kierowniczke hotelu i Alice
- czyja to sprawka? Co się
tu stało ? To była najcenniejsza rzecz w tym hotelu- powiedziała z
załamaniem w głosie kierowniczka
- no cóż nie mam
wyjścia..-zaczeła mówić nasza opiekunka- Ta która to zrobiła
nie jedzie jutro na wycieczkę tylko zostaje w hotelu- po tych
słowach spojżałam z żalem na Hope i widziałam jak powstrzymuje
się od płaczu.
- która z was to zrobiła ?
-zapytała zdenerwowana Alice.
-no wiec ..... to –
zaczeła mówić Hope. Ale nie.... to nie może tak być !!
- to moja wina - nagle wzrok
wszystkich padł na mnie -wybiegałam z windy i niechcący potrąciłam
drabinę – popatrzyłam na Hope ,która wydawała się zaskoczona
tym co zrobiłam ,ale widziałam w jej oczach wdzięczność
-A więc Emily pójdziesz z
nami – powiedziały dwie kobiety stojące przede mną i ruszyły w
stronę schodów.
|Ogłoszenia parafialne|
Jest pierwszy rozdział !! xd
Z góry przepraszam za wszystkie błędy
Bardzo proszę o komentarze :P
SUPER :d
OdpowiedzUsuńBardzo dużo błędów.
OdpowiedzUsuń